piątek, 16 listopada 2018

Turcja w budowie


Przeczytałam niedawno bardzo ciekawy artykuł o wymownym tytule "Ankara- problemy urbanizacji niekontrolowanej" (do pobrania TUTAJ). Dotyczy on co prawda stolicy, ale można go właściwie rozciągnąć na wiele tureckich miast. W skrócie- chodzi o to, w jak gwałtownym tempie następuje rozwój osiedli mieszkaniowych oraz jak szybko i chaotycznie w miejsce starych domów powstają nowe budynki. 



Mieszkając w Birlik Mahallesi, wielkim osiedlu wchodzącym w skład dzielnicy Çankaya, obserwowałam gwałtownie postępujący proces zmiany oblicza okolicy. Nowe domy powstają tutaj w miejsce starych w tempie błyskawicznym. Zabudowuje się dosłownie każdy kawałek wolnej przestrzeni, pozostawiając puste jedynie te miejsca, które są zbyt strome, aby opłacało się na nich stawiać budynki. Myślę, że to w tych gwałtownych przemianach źródło ma uciążliwe dla mnie zjawisko nazywania tureckich ulic nie nazwami, a numerami (poczytacie o tym TUTAJ)- po prostu pewnie już dano zabrakło im cierpliwości i inwencji twórczej do wymyślania setek nowych nazw ulic. 
 



Wskazany przeze mnie na początku artykuł ma wiele aspektów, do których jeszcze kiedyś wrócę, ale od razu skojarzył mi się z jednym- specyficznym tureckim podejściem do sztuki budowania. Miałam okazję do obserwacji, w jak ekspresowym tempie stawia się tutaj domy i jak "nieortodoksyjnie" podchodzi się do kwestii związanych z elementarnym BHP.

Codziennie wychodząc do pracy, spoglądałam na pewną budowę, która wczesną wiosną niespodziewanie ruszyła naprzeciwko mojego budynku. Kiedy się wprowadzałam w lutym, była tam niewielka górka, na której stała stara, rozwalająca się chata. W marcu chatę rozebrano, a ciężki sprzęt wgryzł się w grunt i zniwelował górkę. W kwietniu budowa ruszyła na dobre. Całą wiosnę i lato słychać było odgłosy różnych budowlanych sprzętów, które umilkły tylko na czas lipcowego Ramadanu. We wrześniu, gdy wyjeżdżałam z Ankary, czteropiętrowy budynek osiągnął już stan surowy zamknięty. Czyli tak naprawdę powstał od zera w pięć miesięcy!

Panowie budowlańcy to osobny temat. Nigdy nie widziałam, aby którykolwiek korzystał z kasku, kamizelki, specjalnych butów, okularów lub innych ochronnych gadżetów. Wszystkie one wisiały grzecznie w jednym z zakątków powstającego parteru, ale zadanie miały typowo dekoracyjne. Trudno się jednak dziwić, skoro budynek został "profesjonalnie" zabezpieczony amuletem z "Okiem Proroka"- tu po prostu nie miało prawa wydarzyć się nic złego! 
 

Budynki stawiane są tak blisko siebie, że prawie stykają się balkonami.

Te rusztowania nie budzą szczególnego zaufania

Kaski? No oczywiście, że mamy kaski!....

... jednak Oko Proroka zadba o nas dużo lepiej.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty na blogu