Dzisiaj rozprawiam się z kolejnym powiedzeniem mającym w nazwie coś tureckiego- po "tureckim kazaniu" (TUTAJ) i "gołym jak święty turecki" (TUTAJ) przyszła pora na "siedzenie po turecku". Na pewno słyszeliście takie określenie już na etapie przedszkola, gdy jako dzieci byliście usadzani na dywanie ze skrzyżowanymi nogami. Skąd jednak nazwa "po turecku"?
Na początek muszę Was rozczarować- przeciętny Turek siada w domu, biurze lub restauracji dokładnie tak samo jak my, czyli na krześle, ławie lub fotelu. Przez pierwszych kilka miesięcy pobytu w Turcji ani razu nie spotkałam nikogo, kto robiłby to "po turecku". Jednak wszystko zmieniła wycieczka do Kapadocji. Już w pierwszej napotkanej knajpce znaleźliśmy bardzo niskie stoły i ułożone wokół nich dywany i miękkie poduchy. Choć wyglądało to nieco dziwnie, postanowiliśmy przetestować taki sposób spożywania posiłku. Okazało się, że jest to bardzo miła odmiana (która jednakże strasznie rozleniwia- po obfitym posiłku w upale człowiek kompletnie nie ma ochoty z takich poduch wstawać!). Normalnie atmosfera jak z dawnych dworów sułtańskich! W późniejszych tygodniach spotkałam sporo miejsc, gdzie właśnie w taki sposób miejscowi pili herbatę/ kawę, jedli posiłek albo po prostu siedzieli i konwersowali. Jak więc widać, tradycja w narodzie nie zaginęła.
Ciekawe, że instynktownie usiedliśmy tak, jak przy takiej okazji powinno się siadać w mieszanym towarzystwie- mężczyźni "po turecku" a kobiety z nogami na bok. |
Ależ to jest wygodne!!!!! |
Dlaczego jednak taki sposób siedzenie nazywamy akurat "po turecku"? Choć ten nietypowy dla naszej kultury zwyczaj powszechny jest na całym Bliskim Wschodzie, to prawdopodobnie nasi przodkowie zaobserwowali go akurat u Turków, z którymi od wielu stuleci łączyły nas intensywne, choć burzliwe kontakty. Turecki sposób ubierania się w luźne, lekkie szaty i szerokie spodnie pozwalał na wygodne siedzenie właśnie w takiej pozycji, podczas gdy Europejczycy w swoich ubraniach z grubych materiałów nie mieli aż takiej swobody ruchów i przyzwyczajeni byli do siadania na krzesłach. Poza tym Turcy mieli do dyspozycji wygodne dywany i poduchy, które w Europie pełniły zupełnie inną rolę. No i dużo podróżowali, najczęściej konno, więc zwyczaj siadania na podłodze/dywanie i jedzenia w takiej pozycji wynikał też ze względów praktycznych
Na koniec jeszcze ciekawostka- wyczytałam, że siedzenie i spożywanie posiłków w pozycji "po turecku" ma wiele plusów. Oto główne z nich (o ile to oczywiście prawda, bo jako nie-fachowiec średnio się znam na tych tematach):
- lepsze dotlenienie organizmu wynikające z wyprostowania kręgosłupa i rozciągnięcia mięśni (oczywiście pod warunkiem, że siedzimy prawidłowo z wyprostowanymi plecami, a nie garbimy się),
- poprawa elastyczności i wytrzymałości mięśni pleców i brzucha, wsparcie prawidłowej pozycji ciała,
- poprawa trawienia- po każdą partię jedzenie trzeba się pochylić w kierunku stołu, a zatem pracują mięśnie brzucha, co z kolei aktywuje kwasy żołądkowe,
- poprawa krążenia krwi- w takiej pozycji nogi są na wysokości miednicy i dużo bliżej poziomu serca, niż w przypadku siedzenia na krześle, dzięki temu krew lepiej krąży i obniża się jej ciśnienie.
I co, namówiłam Was na siadanie "po turecku"?
Ciekawy wpis. Nie wiedziałam że zdrowo jest jeść "po turecku". Warto wyjaśniać powszechnie znane powiedzonka.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Czasami naprawdę można się zdziwić, gdy człowiek zacznie drążyć genezę popularnych powiedzonek!
UsuńW przedszkolu moja córa siada "na kokardkę". I tu weszła polityczna poprawność niestety.
OdpowiedzUsuńO matko, dramat!
Usuń