Jeśli
pamiętacie mój styczniowy wpis o białych skałach (TUTAJ ), to przypominacie
sobie zapewne, że obiecałam wtedy powrót do Pamukkale w zupełnie innej
odsłonie. Właśnie dziś postanowiłam obietnicę tę zrealizować i zabieram Was do
starożytnego miasta Hierapolis. Wycieczkę zaczynamy tam, gdzie skończyliśmy ją
poprzednim razem, czyli na trawertynowej górze Jeśli myśleliście, że
atrakcje już za Wami, to mocno się zdziwicie, bo prawdziwa przygoda dla
wyobraźni dopiero się zaczyna!
Najpierw trochę historii- lecznicze źródła i dogodne położenie sprawiły, że już około roku 500 p.n.e. w miejscu późniejszego Hierapolis istniało osadnictwo.
W ręce Rzymian miasto trafiło w 133 r.p.n.e., a w ciągu kolejnych dwóch stuleci dwa razy niszczone było przez silne trzęsienia ziemi. Szczyt rozkwitu Hierapolis przypadał na II i III w.n.e., później przeszło pod władanie Bizancjum, a następnie Seldżuków i od XI w.n.e. powoli podupadało. Gwoździem do trumny było trzęsienie ziemi w roku 1354, po którym miasta już nie odbudowano, a mieszkańcy opuścili je na zawsze. Od 1887 roku rozpoczęły się wykopaliska i badania, które jednak dopiero prawie sto lat później doprowadziły do częściowej odbudowy największych zabytków tego miejsca. Prace archeologiczne trwają zresztą do dzisiaj, a Hierapolis od 1988 r. wpisane jest na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Najpierw trochę historii- lecznicze źródła i dogodne położenie sprawiły, że już około roku 500 p.n.e. w miejscu późniejszego Hierapolis istniało osadnictwo.
W ręce Rzymian miasto trafiło w 133 r.p.n.e., a w ciągu kolejnych dwóch stuleci dwa razy niszczone było przez silne trzęsienia ziemi. Szczyt rozkwitu Hierapolis przypadał na II i III w.n.e., później przeszło pod władanie Bizancjum, a następnie Seldżuków i od XI w.n.e. powoli podupadało. Gwoździem do trumny było trzęsienie ziemi w roku 1354, po którym miasta już nie odbudowano, a mieszkańcy opuścili je na zawsze. Od 1887 roku rozpoczęły się wykopaliska i badania, które jednak dopiero prawie sto lat później doprowadziły do częściowej odbudowy największych zabytków tego miejsca. Prace archeologiczne trwają zresztą do dzisiaj, a Hierapolis od 1988 r. wpisane jest na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Witaj kolejna starożytna przygodo! |
Ekspozycja przed muzeum archeologicznym |
Teren teatru widziany od dołu wzgórza |
Ten sam teatr w całej krasie- prawie jakby zaraz miało się odbyć przedstawienie! |
Tyle zachowało się z dwupoziomowej sceny |
Jedna z rzeźb dekorujących scenę |
W pobliżu teatru znajduje się kilka mniejszych budowli, niestety nie wszystkie są opisane |
Grobowiec św. Filipa |
Ruiny martyrium św. Filipa |
Jedna z ośmiu kolumn podtrzymujących dawniej sklepienie |
Inskrypcja na ścianie martyrium |
Takie jaszczurki towarzyszyły nam podczas zwiedzania |
Wszystkie główne ulice były brukowane |
Ślad po jednym z domostw |
Niektórzy mieli naprawdę piękny widok z okna! |
Płaskorzeźba przy jednej z ruin domów |
Nasza dalsza trasa wiodła przez ruiny świątyń i domostw aż do centralnej arterii- ulicy Frontiusa. Z obu jej końców stoją dobrze zachowane bramy, natomiast kiedyś wzdłuż ulicy stało wiele rzeźb i fontann. Woda płynąca z ciepłych mineralnych źródeł była zresztą głównym bogactwem dawnego Hierapolis i wierzono, że ma nie tylko właściwości uzdrawiające, ale nawet odmładzające. Dzięki systemowi rur doprowadzano ją do domów, łaźni i basenów, a do miasta przybywało wielu chorych mających nadzieję na uzdrowienie. Dobrze zatem miały się także wszelkie świątynie (spośród których największą popularnością cieszyła się świątynia Apollina), a kapłani liczyć mogli na hojne ofiary.
Ruiny świątyni Apollina |
Brama Bizantyjska |
Pozostałości kolumn przy ulicy Frontiusa |
Budynek, w którym znajdowały się miejskie latryny |
Imponująca Brama Domicjana |
Budynek łaźni, później służący jako kościół |
Agora |
Sarkofag na piedestale- pochówek w stylu VIP |
Grobowce rodzinne |
Tumulus |
Jeden ze skromniejszych sarkofagów |
Ostatni rzut oka na trawertyny o zachodzie słońca |
Hierapolis jest wyjątkowe poprzez ... brak turystów.
OdpowiedzUsuńTo prawda, większość dociera co najwyżej do amfiteatru i na tym kończy wycieczkę.
Usuń