Dziś zaczynam od zagadki- co kryje się za tymi drzwiami? Jako podpowiedź dodam, że wbrew pozorom nie jest to wizytówka na drzwiach Ali, która ma męża Turka ;-)
Na pewno już domyśliliście się, że dziś mowa będzie o toaletach. Temat może mało wdzięczny, ale całkiem ciekawy, no i nie do uniknięcia w życiu codziennym. W Turcji mamy ich dwa rodzaje- pierwszy nazywany jest "alafranga" (że niby "alla franca" czyli pochodzący z wytwornej Europy), a drugi "alaturka" (od "alla turca", czyli tureckie). Pierwsze toalety niewiele różnią się od znanych nam na co dzień, natomiast drugie mogą stanowić pewne zaskoczenie, bo sprowadzają się do nieco ładniej obudowanej dziury w podłodze. Korzystanie z urządzenia jest dosyć proste, wystarczy stanąć na krawędzi porcelanowej muszli, nieco przykucnąć i można zabierać się do dzieła ;-) Do kompletu jest tu także kosz na zużyte przedmioty higieniczne (w tym papier toaletowy- w Turcji nie wrzuca się go do toalety, tylko właśnie do kosza, aby uniknąć zapchania rur!), szczotka oraz kran z wodą i wiaderko (lub podłączony wąż). Te ostatnie elementy zastępują papier toaletowy, pozwalając od razu umyć strategiczne rejony bez konieczności kombinowania z papierem. (uwaga! ponieważ tradycyjnie dokonuje się tego lewą ręką, uznawana jest ona za w pewnym sensie "nieczystą" i nie należy nią jeść, podawać przedmiotów innym osobom itp.). Czasami także spłukiwanie toalety odbywa się z wykorzystaniem tego kranu, choć bardzo często dostępna jest normalna spłuczka. Dokładniejszą instrukcję używania "alaturka" znajdziecie TUTAJ.
Ubikacje "alaturka" są w Turcji bardzo popularne i poza głównymi miejscami przygotowywanymi typowo pod turystów mamy dużą szansę, że na taką toaletę trafimy. Może się to zdarzyć nawet w wytwornej restauracji czy hotelu, a już na pewno zdarzy się w supermarketach, na lotniskach, dworcach i w toaletach publicznych (tam najczęściej dostępne są obie wersje ubikacji). Co ciekawe, wiele odwiedzanych przeze mnie tureckich mieszkań miało także oba warianty toalety (w sumie to logiczne, bo zamiłowanie do urządzeń "alaturka" w instytucjach publicznych musi się skądś brać). Warto dodać, że tureckie toalety z reguły są bardzo zadbane i nawet w publicznych urządzeniach tego typu nie spotkałam się z jakimś nadmiernym szokiem aromatyczno-estetycznym.
Muszę przyznać, że choć na początku używanie tego typu toalet wydaje się mało komfortowe, to ma jednak pewne zalety. Dyskutowałam o tym zresztą po podobnym "ubikacyjnym" wpisie na moim blogu gruzińskim (TUTAJ) i na podstawie różnych opinii oraz własnych doświadczeń wypisałam takie ich wady i zalety:
- zalety: łatwiejsze do utrzymania w czystości, higieniczniejsze (szczególnie w miejscach publicznych!), zajmują mniej miejsca niż tradycyjne toalety europejskie;
- wady: nieszczególnie wygodna pozycja, możliwość zachlapania obuwia lub spodni, duże prawdopodobieństwo utopienia telefonu komórkowego lub innych przedmiotów trzymanych w tylnej kieszeni spodni (mnie się to na szczęście nie przydarzyło, ale słyszałam mrożące krew w żyłach historie o łowieniu komórki), problemy "logistyczne" jeśli ma się kurtkę lub torby (bo kładzenie ich na podłodze zwykle nie wchodzi w grę).
Macie jeszcze jakieś pomysły, co dodać do tej listy?
Ha a ja takie wc z dziurą w podłodze zawsze nazywałam - Na Małysza 😄 Oczywiście nie obrażając naszego słynnego Adama ale jak tu nie mieć skojarzeń iż jest się na skoczni narciarskiej haha
OdpowiedzUsuńNo fakt, choć bywa to całkiem ekskluzywna skocznia narciarska z porcelana i złotymi szlaczkami na kafelkach ;)
UsuńW Chinach też bardzo popularne. My mamy taką w domu i bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy, że są popularniejsze niż te "europejskie"? Na pewno łatwiej je utrzymywać w czystości, ale zastanawiam się nad wygodą w czasie "dłuższego posiedzenia", to chyba może być trochę męczące?
Usuńosobiście odraża mnie wizja zużytego papieru toaletowego w koszu. ja wiem, ze najpierw powinno się umyć a potem wytrzeć, ale który Europejczyk tak zrobi? na greckiej wyspie Kos kosze wyglądały i pachniały ohydnie więc byłam bardzo zadowolona, że tureckie toalety, które miałam okazję użytkować były "allafranga" :)
OdpowiedzUsuńJa również uważam ten widok za obrzydliwy, jeszcze pół biedy jak kosz jest zamykany, ale taki otwarty to już kompletna porażka. Ale co robić, co kraj to obyczaj.
Usuń