Od romantycznych wpisów w klimacie "walentynkowym" od kilku dni aż się zaroiło, zatem i ja wiedziona nieco internetowym owczym pędem (a nieco złośliwością) postanawiam dziś nawiązać do tego klimatu. Dla zbudowania nastroju zacznijmy od słodkiej nadmorskiej fotki z tureckiej Alanyi:
Pięknie, prawda? Niesamowity romantyzm tej sceny aż się prosi o wykorzystanie! Można robić amatorskie, nieprofesjonalne fotki tak jak ja, ale można też pójść na całość i zamówić sobie sesję z fotografem. I to jaką! Na pewno każdy z Was widział mnóstwo słodkich obrazków z serduszkami ułożonymi z dłoni na tle zachodzącego słońca, przytulonych zakochanych i innych tego typu motywów. A zastanawialiście się kiedyś, jak takie miłosne fotki powstają? Obserwowanie procesu twórczego wcale nie jest romantyczne, ale za to szalenie zabawne i stanowiło dla nas świetną rozrywkę na alanyijskiej plaży.
Gdy tylko zaczyna się zbliżać zachód słońca, na plaży pojawiają się charakterystyczne grupki złożone z objuczonego toną sprzętu fotografa i pozującej pary (lub rodzinki). Zaczyna się zbiorowe ustawianie, przekładanie dłoni, poprawianie włosów, wyginanie ciał, zaplatanie rąk, podskakiwanie na komendę, wspólne patrzenie w dal, przytulanie... i co tam jeszcze fotograf wymyśli. Przypomina to trochę balet synchroniczny, bo taka pozująca para ustawiona jest nad brzegiem dosłownie co kilkanaście metrów. Zaobserwowaliśmy, że każdy z fotografów specjalizuje się w czymś innym- jeden ma wizję artystyczną z wyciągniętą w kierunku horyzontu ręką, inny każe siadać na skraju fal, jeszcze inny stawia na "naturalne" podskoki i włosy rozwiane wiatrem. Żelaznym punktem końcowym jest robienie wspomnianych już serduszek z dłoni na tle zachodzącego słońca. A w kolejce czekają niecierpliwie kolejne pary marzące o zestawie "oryginalnych" miłosnych zdjęć. I tak co wieczór od nowa... W życiu bym nie pomyślała, że w epoce smartfonów i aparatów cyfrowych nadal jest tak ogromny popyt na tego typu usługi!
Photo Service (prawie jak Secret Service) rusza do boju |
Tuż za nim skrada się Photo Crew |
I jeszcze jeden mistrz obiektywu, chyba tajniak bo bez napisu na koszulce |
Na początek odprawa i podział terytoriów |
Bardzo popularna pozycja "na kolanko" |
Tutaj nóżce towarzyszy wyciągnięte ramię (oj, musiało boleć po kilku minutach kolejnych ujęć) |
Pani na fotkę, pan cierpliwie czeka obok |
Szczegółowa instrukcja kluczem do sukcesu |
Nooo, teraz będzie dobrze (oczywiście kolanko musi być) |
Praca fotografa foczek wymaga poświęceń ;-) |
A tu już w bonusie moja fotka zachodzącego słońca, niestety bez romantycznych serduszek (ale przecież możecie sobie nakleić fotoszopką) |
Uwielbiam wschody i zachody słońca widziane własnymi oczami, jak i na fotografiach, nie koniecznie profesjonalnych. Twoje na końcu posta jest śliczne :)
OdpowiedzUsuńEj fajne! Ja lubię jak ludzie są przedsiębiorczy :)
OdpowiedzUsuńHahaha! Twoje zdjęcie zachodu słońca jest przepiękne,już bardziej romantico chyba się nie da :)
OdpowiedzUsuńniezly tekst ;) Ja tam zawsze najbarzdiej lubię robić zdjęcia ludziom robiącym zdjęcia :D pozdrowienia z Kanady!
OdpowiedzUsuń