Gdzie znajduje się największy turecki meczet? Oczywiście w Stambule. Wbrew stereotypom wcale nie jest to jednak któryś ze słynnych meczetów Złotego Rogu, tylko nowiutki meczet Camlıca mogący pomieścić 35.000 wiernych. Drugi w kolejności jest meczet Sabancı w Adanie (28.500 osób), a trzeci meczet Kocatepe w Ankarze (24.000 osób). I właśnie do tego ostatniego miejsca, będącego zarazem największym meczetem stolicy, zabieram Was w dzisiejszą wirtualną podróż.
Zacznijmy od tego, że w odróżnieniu od reprezentacyjnych świątyń stambulskiego Złotego Rogu meczety w Ankarze są dużo mniejsze i skromniejsze. Jest to logiczna konsekwencja tureckiej historii, bo przecież stolicą Ankara jest od stosunkowo niedawna i nie dotknęły jej fanaberie czasu sułtanów. Nigdy wcześniej nie było potrzeby budowania w tym mieście meczetu dla tysięcy wiernych. Pomysł na wybudowanie potężnej świątyni w centrum nowej części Ankary pojawił się w 1940 roku i według pierwotnej koncepcji miał on być architektonicznie nowoczesny, pasujący do idei nowopowstającej stolicy. Zbiórka pieniędzy i szukanie odpowiedniego projektu trwały ponad 15 lat. I już, już miała zacząć się budowa, ale jednak śmiały nowoczesny koncept nie przeszedł- oburzeni konserwatyści zakręcili kurek z pieniędzmi i trzeba było szukać kompromisu. Dopiero w roku 1967 udało się wybrać projekt, który zadowolił wszystkich. Jest to ciekawy przykład eklektyzmu łączącego elementy ottomańskiego klasycyzmu, i architektury bizantyjskiej- czyli po ludzku mówiąc jest i tradycyjnie, i nowocześnie :). A jeśli się dobrze przyjrzeć, widać nawiązanie do meczetu Selimiye z Edirne (o którym poczytacie TUTAJ).
Meczet Kocatepe znajduje się w samym centrum stolicy i widoczny jest z wszystkich sąsiednich dzielnic, więc trudno go przeoczyć. Jego wnętrze utrzymane jest w tym samym klimacie, co bryła architektoniczna, czyli nowoczesność przeplata się z tradycją. Dekoracje przypominają stylem na przykład słynny Błękitny Meczet (więcej TUTAJ - porównajcie chociażby ornamenty na kopułach!), ale nie są to kafle, a wzory namalowane bezpośrednio na ścianach i suficie. Dzięki całemu szeregowi małych okien, meczet jest stosunkowo jasny i robi wrażenie przyjaznego. I taki właśnie jest, pomimo swojego ogromu pozostaje lekki, elegancki, a zarazem przytulny. Szczególne wrażenie robi ogromny żyrandol w kształcie kuli otoczony całym szeregiem mniejszych lamp, który dominuje nad centralną częścią sali modlitewnej.
Kocatepe był pierwszym w ogóle meczetem, do jakiego w życiu weszłam, a później stał się jednym z moich ulubionych miejsc w Ankarze. Wracałam tam naprawdę często. Nie, nie z powodu jego wyjątkowego piękna (bo choć ma wystrój przyjemny dla oka, to ileż razy można oglądać to samo?), ani też nie z przyczyn religijnych. Podobała mi się po prostu atmosfera ciszy i spokoju, których mogłam tam doświadczyć, a która w wielomilionowym tureckim mieście jest naprawdę wielkim luksusem. Wchodziłam do środka oczywiście z zachowaniem wszystkich wymogów (zdjęte obuwie, okryta głowa), po czym udawałam się na jedną z licznych galeryjek, rozsiadałam wygodnie na dywanie i w spokoju czytałam książkę. Trzypiętrowe wewnętrzne galerie dawały mi naprawdę mnóstwo możliwości wygodnego ulokowania się z dala od ciekawskich spojrzeń. Oczywiście starałam się tak dopasowywać moje odwiedziny, aby nie wkomponować się w czasy modlitw, choć kilka razy zdarzyło mi się z ciekawości pozostać w środku i obserwować modlitewne zwyczaje (więcej dowiecie się TUTAJ).
Podsumowując- jeśli kiedyś będziecie w Ankarze, gorąco polecam choćby krótką wizytę w meczecie Kocatepe. Jestem przekonana, że się nie rozczarujecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz